środa, 16 października 2013

Rozdział 5.

Po kliku minutach, przebrana już Yvonne wróciła do Rikera.
- Już? - zapytał widząc blondynkę, która usiadła na przeciwko niego.
- Zdziwiony? - zapytała z uśmiechem, który szybko namalował się na jej twarzy.
- Trochę... widzisz, moja siostra tak szybko by się nie przebrała. - odpowiedział również uśmiechnięty.
- Rydel? Hmm, czyli widać, że sporo się różnimy. - powiedziała z uśmiechem.
- Hmm, ale mimo to myślę, że jakoś się dogadacie.
- Och, niewątpliwie, w każdym razie.. emm... dziękuje, że tak wprowadziliście mnie do szkoły... nie będzie nudno.
- Podziękowania należą się Rydel, właściwie, gdyby nie ona, chyba byśmy się nie poznali.
- Serio? Hmm, nie wierzę, że piątka chłopców nie podeszłaby. - zaśmiała się.
- Widzisz.... a jednak.
- A więc przekaż Delly podziękowania i... w sumie, wam tez się one należą, w końcu zgodziliście się spędzić ze mną cały dzień... to wyczyn. - odparła i ponownie się zaśmiała.
- Wyczynem było wytrzymanie z nami. Zwłaszcza z Rocky'm i Ratliffem, mówię poważnie. - powiedział lekko rozbawionym tonem.
- Dlaczego akurat z nimi?
- Boo... Jakby to... To najlepsi przyjaciele, znaczy cała nasza piątka się z nim przyjaźni, ale oni to już kompletnie. Poważnie, dobrze, że nie są w jednej klasie... To byłby pogrom. - zaśmiał się.
- Hmm, może byłoby ciekawie?
- A z samym Rossem i Rocky'm nie jest?
- Jest, jest... Jest, serio. - w zabawny sposób pokręciła głową. - Ja już widzę, że ie raz będe miała przez nich kłopoty... no nic... takie życie. - wzruszyła ramionami i uśmiechnęła się uroczo.
- Taaak, takie życie z moimi braćmi w klasie.
- Między innymi. - zaśmiała się. - Hmm... wiesz... Ross twierdził, że jesteś nudny i...
- ROSS POWIEDZIAŁ COŚ TAKIEGO?! - zaśmiał się.
- Tak, dokładnie. - widząc udawane oburzenie Rikera, również się zaśmiała. - Ale chodzi mi o to... że jednak się pomylił. Jesteś...
- Jestem...? - zapytał uśmiechnięty.
- Bardzo fajny. Dużo spokojniejszy od tamtej dwójki, ale to dobrze. - uśmiechnęła się i nieśmiało spuściła wzrok, Riker również się uśmiechnął.
- O.. to... fajnie... - odparł lekko zawstydzony.
- Dobra, już zrobiłam z siebie kretynkę, nie nieważne. - pokręciła głową i spojrzała na blondyna, ten był w nią wpatrzony i lekko uśmiechnięty.
- Nie, nie zrobiłaś. - odrzekł uśmiechnięty. - To było... urocze.- powiedział miło.
- Urocze? Haha, proszę cię... już ostatnio robię z siebie co chwilę kretynkę... dobra, zapomnijmy o tym , dobra?
- Nie chcę zapominać, to naprawdę było urocze.
- No chyba jednak nie... - zaśmiała się.
- Chyba raczej tak i nie kłóć się ze mną. - powiedział powstrzymując się od śmiechu.
- Riker... to było kretyńskie, weź zapomnij! - odparła rozbawionym tonem, cały czas patrząc na chłopaka.
- Dobra, spróbuję, ale... nie jestem pewien, czy potrafię. - mówiąc namalował się na jego twarzy szeroki uśmiech i uniósł dwukrotnie brwi.
- Umm, mógłbyś tak nie robić? - zapytała rozbawionym tonem.
- Ale jak? Tak? - ponownie dwukrotnie uniósł brwi.
- Tak! właśnie tak! - zaśmiała sie i zakryła dłonią oczy.
- Czemu? - zaśmiał się.
- Bo... No bo nie! - powiedziała nadal nie patrząc na blondyna, tak naprawdę kiedy unosił brwi, według niej wyglądał jeszcze seksowniej niż normalnie, a nie miała zamiaru od razu się zakochiwać, ani nic z tych rzeczy.
- No dobra... Już nie będe. - przytaknął w końcu i tylko się uśmiechnął. Dziewczyna w końcu na niego spojrzała i również się uśmiechnęła. Razem bardzo dobrze im się rozmawiało. Nie zwracali uwagi na godzinę, która stawała się coraz późniejsza. W końcu Riker dostał sms'a, którego odczytał po chwili;
"Od:Rydel
Riker! Gdzie ty jesteś tyle czasu?!  Rodzice się martwią... Powiedziałam im, że jesteś u znajomych... Zaraz masz pojawić się w domu!"
Po przeczytaniu wiadomości blondyn spojrzał na godzinę, dochodziła północ, najpierw postanowił odpisać siostrze, aby pod żadnym pozorem ona i rodzice się o niego nie martwili;
"Do:Rydel
Spokojnie, nie macie powodów do obaw. Powiedz rodzicom, żeby spokojnie poszli spać, ty zresztą zrób to samo, nie zapominaj,  że jutro szkoła... O mnie nie macie się co martwić, przecież nic mi się nie stanie.".
Zaraz po wysłaniu wiadomości westchnął cicho i spojrzał na Yvonne. 
- Chyba na mnie juz czas. - Oznajmił wstając.
- Akurat teraz? A tak dobrze nam się rozmawiało... - powiedziała lekko smutniejąc.
- Jest już późno, poza tym obydwoje zobaczymy się w szkole, do której nie chcę, żebyś się spóźniła, przez zaspanie sobie, czy coś... chyba mnie rozumiesz...
- Tak, tak, tak, rozumiem. - uśmiechnęła się. - Ale jest już późno, nie będziesz bał się sam wracać? 
- Ja? Mam się bać? - zaśmiał się cicho, ale widząc tylko uśmiech na twarzy blondynki uśmiechnął się lekko. - No przecież nic mi nie będzie. 
- No nie wiem... Nie chcę, żeby przeze mnie coś ci się stało...
- Przecież nic mi nie będzie... Naprawdę, nie masz się o co bać. - powiedział chcąc lekko ją uspokoić. 
- Na pewno?
- Na pewno. - uśmiechnął się nieco szerzej i podszedł do niej.
- No dobrze... ale masz zadzwonić, jak tylko dojdziesz do domu, jasne? 
- Rozumiem, że do tego musisz dać mi swój numer? - zapytał unosząc dwukrotnie brwi.
- Znowu to robisz! - zaśmiała się zasłaniając sobie oczy dłonią. 
- Oj, przepraszam, już nie będe! - uśmiechnął się z rozbawienia, podszedł do Yvonne, złapał jej dłonie i odsłonił jej oczy.
- Na pewno nie będziesz? - zapytała uśmiechając się przy tym lekko.
- Postaram się, JEŚLI...
- O, czyli jest jakieś jeśli.
- Tak, zawsze musi być. - uśmiechnął się. - Jeśli powiesz mi, dlaczego to tak ci przeszkadza? 
- To nie przeszkadza, tylko...
- Tylko? - zapytał nadal trzymając jej dłonie.
- Dowiesz się w swoim czasie. - Oznajmiła pewnie i wystawiła mu język, na co chłopak lekko przymrużył oczy.
- Czyli kiedy? 
- Hmm, za krótko się znamy, abym mogła ci powiedzieć. 
- Abyś mogła mi powiedzieć, kiedy mi powiesz, czy ogólnie, kiedy mi powiesz? 
- Co? Aaa... powiem ci w swoim czasie, tyle  w temacie. - odpowiedziała zadowolona.
- No dobra, nich ci już będzie.Ale jeśli chcesz, abym do ciebie zadzwonił, kiedy juz dotrę, musisz dać mi najpierw swój numer? - zapytał uśmiechając się.
- Ale do tego musisz mnie puścić. 
- Nie muszę... Możesz już dyktować, zapamiętam numer. - odparł uśmiechając się z rozbawienia.
- Hmm, mnie pasuje, więc zapamiętuj, 7... - zaczęła dyktować rozbawiona.
- Dobra, czekaj, czekaj, zapiszę. - zaśmiał się i puścił dziewczynę, sięgnął do kieszeni po komórkę.
- Dobra, wpisz tutaj swój numer. - uśmiechnął się podając jej iPhone'a. Dziewczyna od razu go wzięła i wpisała swój numer, a następnie oddała komórkę Rikerowi.
- Dobra, to... do jutra? - zapytał wycofując się.
- Tak, emm... - chwile sie zawahała, ale później podeszła do blondyna i go przytuliła, chłopak właściwie zrobił to samo. Stali wtuleni w siebie przez jakiś czas, w ciszy, w końcu jednak Yv cofnęła się o krok. 
- To... dziękuje za dzisiaj. - uśmiechnęła się, zrobiła krok w jego stronę i lekko pocałowała w policzek. 
- Do jutra... - dodał jeszcze lekko uśmiechnięty i wyszedł. Dziewczyna zamknęła za nim drzwi i od razu przypomniała sobie, że przecież Riker zostawił u niej bluze. Szybko po nią poszła i równie szybko wyszła za nim na korytaż.
- Riker..? - pobiegła na schody, gdzie zastała blondyna. 
- Riker, czekaj... - powiedziała cicho, aby nikogo nie obudzić, w końcu dochodziła północ, ale jednak wystarczająco głośno, aby chłopak usłyszał. On od razu się odwrócił, Yv podbiegła do niego.
- Chyba coś zostawiłeś... - powiedziała nieśmiało podając mu bluzę.
- O, racja, dziękuje bardzo. - Odpowiedział uśmiechnięty biorąc bluzę. 
- Nie ma sprawy, too.. do jutra. - Riker jeszcze się uśmiechnął i ruszył dalej w stronę wyjścia, a blondynka wróciła do siebie.
Po około 30 minutach Riker był już w domu. Oczywiście przywitała go rozzłoszczona Rydel, która przywitała co jakimś "kazaniem". Później chłopak poszedł do siebie, ale po chwili do pokoju Rikera wszedł Rocky.
- Hej... eee... musimy pogadać... - zaczął niepewnie brunet.
- No spoko, o czym?
- Boo, chcę wyprostować jedną sprawę, dotyczącą Yvonne... 
- A właśnie... ja w sumie tez muszę ci coś powiedzieć, to... mów pierwszy. 
- Ja? Eee, nie, lepiej ty pierwszy.
- Dobra, spoko, więc chodzi o to, ż...
- Albo dawaj, razem powiemy. - zaproponował uśmiechnięty Rocky.
- Razem? 
- Ta, dlaczego nie, no dawaj...
- Dobra, to... to na trzy, jeden... dwa... 
- Chyba sie zakochałem w Yvonne... - powiedzieli równocześnie i spojrzeli na siebie zdziwionym wzrokiem.
- Żartujesz sobie? Jak to się w niej zakochałeś?! - zapytał zdziwiony młodszy Lynch.
- No normalnie, byłem u niej, gadaliśmy, śmialiśmy się i... o właśnie, musze do niej zadzwonic.
- Ooo, jej numer też masz?! 
- Spokojnie... Powiedziała, żebym zadzwonił, jak dotrę. 
- Mhym, to... odpuszczamy sobie?
- Czy niech lepszy zwycięży? - zaproponował Riker unosząc pytająco brew.
- Niee... 
- Umawialiśmy się, że jesli spodoba nam się obu...
- Wim, co mówiliśmy, ale... no zobaczymy, może mi przejdzie, kiedy będe z nią w jednej klasie? Zobaczymy?
- Zobaczymy - przytaknął Riker. Bracia jeszcze przez jakiś czas razem rozmawiali, ale kiedy zorientowali się, że powoli dochodzi druga w nocy, Rocky wrócił do siebie i obydwoje poszli spać, oczywiście najpierw myśleli o Yvonne.


Siema, siema :3 Kolejny rozdział znowu dodaję ja, ponieważ biedna Laura ma duuużo nauki i problemy rodzinne :c
W każdym razie liczę na to, że rozdział wam się spodobał i mam nadzieję, że wyrazicie swoją opinie w komentarzach. Serio, liczę na komentarze, ponieważ one bardzo motywują <33 

- MMaia <3

6 komentarzy:

  1. Mmmm uroczo <3 mam nadzieję, że będą razem i wgl jakis ciekawy wątek z nimi wprowadzicie ;) Ciekawa jestem jak to będzie z Rocky'm ;) Czekam na kolejny

    OdpowiedzUsuń
  2. myslalas już może nad tamtymi scenariuszami ? oby tak , bardzo bym się cieszyla , ale to twoja decyzja .. ?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Chodzi Ci o mój poprzedni blog? :P Jeśli tak, to cały czas się zastanawiam.

      Usuń
    2. tak, chodzi mi o niego. ooo niee , długo to jeszcze potrwa ? :)

      Usuń