" Like DAMN
You could be the one that could mess me up
You could be the one that’ll break me me... DAMN!"
Równo o godzinie 6:30 Yvonne obudził dźwięk przychodzącego sms'a. Nie chciała otwierać oczu, ponieważ promienie słońca padały centralnie na jej twarz, więc zasłoniła słońce dłonią. Dosyć leniwie sięgnęła po komórkę, która leżała obok jej poduszki. Spojrzała na wyświetlacz i zdziwił ją nadawca wiadomości, szybko odczytała wiadomość:
"Od: Riker.
Nie zaśpij do szkoły :) "
Po odczytaniu na jej twarzy od razu pojawił się szeroki uśmiech. Numer Rikera zapisała wczoraj, po tym jak zadzwonił.Po krótkiej chwili namysłu odpisała;
"Do: Riker.
Przecież nie mogę spóźnić się na pierwszy dzień zajęć. Chociaż... Z Twoimi braćmi jest to bardzo możliwe. :D "
Po wysłaniu wstała i postanowiła zacząć szykować się do szkoły. Poszła wziąć szybki prysznic, przebrała się i zrobiła lekki makijaż. Było już po siódmej, a ona od razu poszła sprawdzić komórkę, która od czasu wysłania sms'a była nieruszana. Uśmiechnęła się widząc wiadomość od Lynch'a:
"Od: Riker:
To już dla nich ostatnia klasa, może spoważnieją i w końcu, po tych trzech latach w liceum będą zachowywać się normalnie? Tak... Wszyscy mamy taką nadzieje :D "
Po przeczytaniu tej wiadomości Yv na chwilę odłożyła komórkę, zaczęła myśleć o tym, że przecież przez najbliższy rok będzie chodziła z Rocky'm i Rossem do klasy, o tym, że chłopcy są naprawdę zabawni i... "STOP! Nie myśl o nich" - pomyślała przerywając wszelkie myśli o chłopakach. Spojrzała na komórkę i odpisała:
"Do: Riker:
Tak, ja też mam :D Widzimy się w szkole? :)"
Spojrzała na zegarek, była już 7:30, szybko zerwała się z miejsca, spakowała tylko kilka zeszytów do torby, poprawiła swoje włosy, zabrała komórkę i szybko wyszła z mieszkania. Dlaczego sie tak spieszyła? Powód jest prosty, pierwsza lekcja miała zacząć się o 8, a jest juz po 7:30, dlatego nie chciała spóźnić się w pierwszy dzień szkoły. Doszła, choć bardziej dobiegła do szkoły prawie na 7:50, mając jeszcze 10 minut do dzwonka pierwsze co postanowiła, to sprawdzić telefon. Tak, Riker oczywiście odpisał, odpisał juz dawno, ale Yv nie zdążyła odczytac."
"Od: Riker:
Tak, do zobaczenia :* "
Uśmiechnęła się do komórki i wtedy usłyszała czyiś, a właściwie nie czyjś - bardzo dobrze znajomy jej głos.
- Już myślałem, że nie przyjdziesz. - Powiedział uśmiechnięty Riker, który kiedy tylko ją zobaczył postanowił podejść. Dziewczyna słysząc to szybko spojrzała przed siebie.
- No coś ty, miałabym nie przyjść w pierwszy dzień? - odparła uśmiechnięta.
- No nie wiem, już nie odpisałaś.
- Ach, tak... Myślałam, że się spóźnię i właściwie dopiero teraz odczytałam twojego sms'a.
- No jasne, rozumiem.
- A i w ogóle dzięki za obudzenie mnie.
- Obudziłem cię?
- Tak, ale to dobrze, Bardzo dobrze, zaspałabym. - zaśmiała się cicho.
- O, to w takim razie nie ma za co. Mogę tak cię budzić codziennie, z tym nie ma problemu. - powiedział miło, a uśmiech ani na chwilę nie znikał z jego twarzy.
- Poważnie? - zapytała rozbawionym tonem.
- No oczywiście.
- Hah, dzięki, kochany jesteś. - oznajmiła uśmiechnięta i przytuliła lekko chłopaka. - Dobra, too... Zobaczymy się na jakiejś przerwie czy może dopiero po szkole?
- Mam nadzieję, że na jakiejś przerwie. - puścił jej oczko.
- Ja też mam taką nadzieje, teraz jeszcze wytrwać z twoimi braćmi przez te siedem lekcji... Dobra, życz mi powodzenia. - Tak się złożyło, że rozmawiali ze sobą do kiedy nie usłyszeli dzwonka, a wtedy Riker stwierdził, że musi spieszyć się do klasy, ponieważ pierwsze zajęcia ma w sali a na drugim końcu budynku. Para pożegnała się ze sobą i obydwoje ruszyli w zupełnie innych kierunkach. Na szczęście Riker wszedł do klasy, kiedy nauczyciela jeszcze nie było, choć właściwie wszedł zaraz za Lynche'm. Yv natomiast weszła do sali z lekkim opóźnieniem z racji tego, że jeszcze kompletnie nie znała tej szkoły. Ale właśnie tym się wytłumaczyła, więc nauczycielka nie miała jej tego w najmniejszym stopniu za złe. Dziewczyna rozejrzała się po klasie, zobaczyła Rossa, który siedział, a właściwie przysypiał w ostatniej ławce, ale Rocky'ego nie było. Blondynka postanowiła więc dosiąść się do blondyna.
- Ooo, Yvonne, cześć! - powiedział zadowolony.
- Hej... Gdzie Rocky? - zapytała cicho, aby na zakłócać lekcji.
- Zaspał. - odpowiedział spokojnie i jakby nigdy nic wzruszył ramionami. Yvonne już chciała odpowiedzieć, ale nauczycielka była szybsza.
- Ross, usiądź jak człowiek! - powiedziała zdenerwowana widząc, jak blondyn niemalże leży na ławce. Chłopak niechętnie wykonał polecenie.
- Rany... Pierwszy dzień szkoły, a pani już zaczyna się czepiać? - mruknął z wyrzutem.
- Coś ty powiedział?!
- Nie, nic. - pokręcił sprzecznie głową.
- Niech ci będzie... A gdzie twój brat? Już od początku roku zaczyna z wagarami?
- Śpi. - zaśmiał się.
- To nie jest miejsce na żarty, Ross.
- No ale ja nie żartuje. On po prostu jeszcze śpi. - odpowiedział poważniejąc.
- Rozumiem, że ty z braćmi i Rydel normalnie wstaliście i poszliście do szkoły, a jego nikt nie obudził?
- Ta, każdy dba o siebie. - odpowiedział obojętnie.
- Ross, nie zmyślaj, znam Rikera, wiem, że on jest odpowiedzialny i na pewno was tam pilnuje.
- Ale ja mówię poważnie, Riker sam zaspał i wstał pół godziny później, później obudził nas, najwidoczniej o Rocky'm zapomniał. Rany, zaspał to przyjdzie na drugą lekcje. Chyba nic się nie stanie? - Ross kłócił się jeszcze z nauczycielką przez dobre dwadzieścia minut, chociaż nie można tego nazwać kłótnią, tylko pyskowaniem Rossa do nauczycielki.
- Ale to chyba nie jest moja wina, że on zaspał. Może żyje jeszcze wakacjami? Zresztą pretensje do Rikera, nie do mnie. Rocky właściwie jest już dorosły. - Powiedział ironicznie, nauczycielka już miała odpowiedzieć, ale do klasy wszedł Rocky, a spojrzenia wszystkich padły na bruneta, nauczycielka i Ross byli nieco zdziwieni, a Yv tylko uśmiechnęła się pod nosem.
- To ten... Przepraszam za spóźnienie? - odparł Rocky i jakby nigdy nic podszedł do ławki, w której siedział Ross i Yvonne.
- No chyba sobie żartujesz! - powiedział z wyrzutem brunet.
- Nie. - odpowiedział zadowolony młodszy Lynch.
- Młody, spadaj z mojego miejsca! Ale już!
- Taa, zapomnij. - odparł spokojnie blondyn.
- CHŁOPCY! Już od początku roku znowu zaczynacie? Rocky, usiądź tu, w wolnej, trzeciej ławce i na przerwie dogadaj się z bratem. - wydała polecenie zdenerwowana nauczycielka. Te wszystkie kłótnie zajęły prawie trzy czwarte lekcji, a reszta klasy tylko przyglądała się Lynch'om.Rocky w końcu posłusznie usiadł w tej trzeciej ławce, nauczycielka chciała zacząć kontynuować lekcje, ale po klasie rozległo się pukanie do drzwi, a zaraz potem w nich pojawił się Riker.
- Przepraszam bardzo, ale czy mógłbym poprosić na chwilę Rossa? - zapytał blondyn wchodząc do klasy, a młodszy blondyn od razu zerwał się ze swojego miejsca, Riker spojrzał w tamtą stronę i widząc Yvonne uśmiechnął się do niej, co odwzajemniła.
- Dobra, Ross, ale zaraz wracasz do klasy. - oznajmiła pani Kendall, a bracia razem wyszli z sali. Korzystając z okazji, Rocky szybko poszedł z miejsce brata, a jego rzeczy podrzucił na ławkę obok. Po zaledwie pięciu minutach Ross wrócił do klasy, oczywiście zbulwersowany tym, że Rocky wlazł na jego miejsce.
- Ross,w tej chwili siadaj na miejsce. - powiedziała stanowczo.
- Jak mogę to zrobić, kiedy on mi to miejsce zajął?!
- Ross... Na miejsce. - powiedział Riker, który na wcześniejszą prośbę nauczycielki został jeszcze na chwilę w klasie.Najmłodszy Lynch niechętnie zabrał swoje rzeczy i usiadł z w ławce. Nauczycielka podeszła do Rikera.
- Posłuchaj, chciałabym porozmawiać z tobą chwilę na przerwie, masz czas? - zapytała cicho.
- No jasne, w sprawie Rossa czy Rocky'ego?
- Ogólnie. Przyjdź tu po tej lekcji, dobrze?
- Jasne, przepraszam za zakłócenie lekcji. - dopowiedział i wyszedł z klasy. Rocky "leżał na ławce", ale Yvonne szturchnęła go, kiedy nauczycielka postanowiła kontynuować lekcje.
- Poważnie zaspałeś? - zapytała cicho blondynka.
- Ta, dzięki za sms'a. - odpowiedział uśmiechnięty. Chodziło o to, że w czasie, kiedy Ross pyskował do nauczycielki, dziewczyna obudziła Rocky'ego sms'em.
- Dobrze, więc korzystając z końcówki lekcji, chciałam wam zapowiedzieć, że czeka was projekt, który będziecie wykonywać w parach..
- A będziemy dobierać się sami? - przerwał jej Rocky.
- Nie. Już was znam i wiem, że z czegoś takiego nic nie będzie, dlatego ja was dobiorę i jutro powiem wam kto z kim jest, zrozumiano?
Cała klasa przytaknęła, kobieta zapewniła, że na jutrzejszej lekcji poda nam szczegóły. Więcej nie zdążyła powiedzieć, ponieważ przerwał jej dzwonek. Oczywiście wszyscy wylecieli z klasy jak poparzeni, jedynie Yvonne szła spokojnie. Odchodząc od klasy natknęła się na Rikera.
- No brawo, widzę, że starszy brat bardziej umie zapanować nad braćmi niż nauczycielka. - powiedziała z uśmiechem.
- No widzisz. - uśmiechnął się.
- A ty do...?
- Wasza wychowawczyni chciała się za mną widzieć, pewnie chodzi o Rocky'ego i Rossa.
- To to czasem nie jest sprawa dla rodziców?
- To... Skomplikowane, wszystko wytłumaczę ci po szkole, zgoda?
- Jasne, jasne. No już, leć do nauczycielki. - zaśmiała się, na co Riker również odpowiedział śmiechem, wyminął dziewczynę i wszedł do klasy, w której nie było nikogo, tylko nauczycielka.
- A więc... Chciała się pani ze mną widzieć? - zapytał podchodząc do jej biurka.
- A Riker, tak, tak...
- Dobrze... O co chodzi?
- Riker, powiedz mi... Sytuacja jest chyba o wiele gorsza niż w tamtym roku?
- Chyba nie rozumiem...
- Wiem, że od dzieciństwa wychowywała was matka, uczyłam cię, mówiłeś mi. - uśmiechnęła się delikatnie.
- A więc o to chodzi...
- Co się teraz dzieje?
- Jaj pani pewnie już wie, teraz ja zajmuje się braćmi i Rydel...No więc... Nasza matka bywa w domu bardzo rzadko.
- Czyli rzadko widujecie się z nią? A Ty zajmujesz się rodzeństwem? Jak sobie z tym radzisz?
- Jest bardzo dobrze.
- Na pewno? Ale jeśli Pani Stormie jest op...
- Teraz ja jestem prawnym opiekunem Rylanda i Rossa, pozostałej dwójki też, tylko, że oni są już dorośli. - przerwał jej poważnie.
- Dobrze... Rozumiem.
- A więc to wszystko?
- Nie zupełnie... Rocky dziś spóźnił się na pierwszą lekcje.
- To tylko jedno spóźnienie, przypilnuję, aby już więcej się nie spóźniał. Zapewniam.
- Dobrze, dobrze. To tyle, ale pamiętaj, że jakbyś sobie z nimi już nie radził zawsze możesz zwrócić się do nas o pomoc.
- Sugeruje pani, że nie umiem zająć się braćmi?
- Nie do końca o to chodziło, ale tak.
- Od dłuższego czasu się nimi zajmuje i wszystko jest w porządku.
- No dobrze, skoro tak mówisz... To wszystko.
Riker przytaknął i opuścił salę, westchnął cicho. To wszystko, te słowa nauczycielki brzmiały dla niego co najmniej dziwnie, ale postanowił już o tym nie myśleć. W końcu kto lepiej zająłby się jego młodszymi braćmi, jak nie on sam?
No heej <3 Ten rozdział znowu dodaje ja - Maia, biedna Laura ma problemy rodzinne, poza tym pisze drugiego bloga, więc... (http://say-you-stay.blogspot.com ^^). Rozdział jest... Wiem, mega pokręcony, ale mam nadzieję, że chociaż trochę wam się spodobał :D Już chcę dojść do czegoś konkretniejszego, chyba wiecie o co mi chodzi? :P Tak więc, komentujcie ludzie, komentujcie, bo to motywujee ^_^ i pa :*
A mnie tam rozdział bardzo sie spodobał :D Oby tak dalej, zaczyna robić się coraz bardziej ciekawie! ^^
OdpowiedzUsuńJeju ale super :D Świetny ten wątek że Riker ma na głowie całą rodzine i wgl. Mam nadzieje że w następnym rozdziale dokładnie opiszesz co i jak ;) Nie moge sie doczekac kolejnego :3
OdpowiedzUsuńTak, oczywiście postaram się (ja czy Laura) bardziej to opisać, teraz już nie chciałam zanudzać bardziej na koniec :P :)
UsuńJejku super! Ciekawość mniezżera... Super!
OdpowiedzUsuńTo z tym Rikerem jest genialne!! Szybko piszcie kolejny, to świetny pomysł! <3 || Hania.
OdpowiedzUsuń